Część pierwsza: Rozdział 3 Dom Eliota

Biegłam przez las omijając  wszelkie chaszcze i krzaki z kolcami. Co chwila kuliłam się, aby móc się podrapać.  Starałam się jak najszybciej przedrzeć się przez busz. Co kilka sekund słyszałam jakieś różne odgłosy. Najgorsze było to, że od zawsze bałam się ciemności, ale blask księżyca dawał mi otuchy i szłam przed siebie. Tym razem zwolniłam tępo.  Za pomocą miecza tworzyłam ścieżkę, przez którą mogłam teraz przejść.
   Właśnie znajdowałam się na skraju lasu. Na nocnym sklepieniu było widać mnóstwo gwiazd, a między nimi widniał księżyc. Widok był niesamowity! Nagle usłyszałam jakiś dziwny szept, jakby ktoś chodził po łące. Odwróciłam się i ujrzałam postać. Stała na końcu pola, ale dokładnie mogłam opisać jej sylwetkę, gdyż światło księżyca mi na to pozwalało.
   Od razu rozpoznałam w niej kobiecą sylwetkę. Jej czarne, kręcone włosy opadały na ramiona, a blask księżyca padał prosto w jej oczy. Dzięki światłu mogłam zauważyć ich kolor. Były one błękitne jak tafla wody w morzu. Niestety nie mogłam zobaczyć miny tej tajemniczej osoby. Zauważyłam tylko, że była ubrana w szarą suknię i przybliżała się w moim kierunku.

                                                                                    
     Gdy przestałam się patrzeć na kobietę gwałtownie zaczęłam biec przed siebie. Nie odwracałam się, bo bałam się czy przypadkiem ta istota nie chce mi zrobić krzywdy. Jednak byłam bardzo ciekawa skąd ona się tam zjawiła. Czego ode mnie chciała?
  Pragnęłam znaleźć się już w domu Elliota. Na szczęście nie był on zbyt daleko. Spojrzałam na sklepienie. Księżyc powoli znikał, a na jego miejsce wkroczyła żółta poświata. Wokół siebie czułam ciepło. Już nie było chłodu, a droga, którą szłam  wchłaniała więcej porannego światła. Stwierdziłam, że lepiej by było schować miecz do pochwy, którą przyczepiłam do mojej sukni.
     Ku moim oczom ukazała się wioska. Nareszcie! Nareszcie zobaczę przyjaciela. Wioska nie była duża. Idąc w kierunku domów poczułam ciszę.  Ani żywej duszy, ani żadnego odgłosu. Szybko obeszłam stary młyn i przeszłam mostem nad rzeką.  Nie opodal niego stał drewniany dom z słomowym dachem. Z komina leciał szary dym. Podeszłam pod okno Elliota. Widać było na nim mróz, a gdy przybliżyłam nos do szyby poczułam zimno. Zapukałam w okno. Cisza. Zapukałam jeszcze raz. Cisza.
     Postanowiłam "włamać" się do domu. Ku mojemu szczęściu drzwi były otwarte, więc weszłam do środka. Gdy weszłam znajdowałam się w salonie. Było to przytulne pomieszczenie. Nie tak jak u mnie. Tutaj było zdecydowanie czuć emanujące ciepło. Ściany były drewiane co dawało prześliczny zapach drewna. Na przeciwko mnie był kominek w kształcie kozy. Ogień się zagaszał. Obok kozy znajdowała się czerwona kanapa. Na przeciw niej był mały stoliczek. Bardzo polubiłam te pomieszczenie. To nie jest to co w zamku. Tam wszędzie emanuje chłodem.
     Po prawej stronie komina zauważyłam schody i kierowałam się w ich kierunku. Starałam się nie skrzypić, gdyż schody były bardzo strome i stare. Weszłam na piętro i zaczęłam domyślać się, która z sypialni może być pokojem Eliota. Zauważyłam dalekie drzwi na końcu korytarza, tak więc postanowiłam je sprawdzić. Powoli szłam w stronę pokoju. Nacisnęłam na klamkę i po cichu otworzyłam drzwi. Pomieszczenie nie było duże. Od razu było widać, że to pokój chłopaka. Jak ściany na  parterze  były z drewna, a w sypialni znajdowało się pojedyncze łóżko. Podeszłam bliżej. Ku moim oczom ukazała się czarna jak smoła głowa. Eliot słodko wyglądał pod kołdrą. Cały był zakryty, aż pod głowę.
-Eliot.-zaszeptałam cicho.-Eliot.-Poczekałam chwilę. No rusz się!-błagałam w myślach.
-Elliot.-powiedział normalnym głosem i zaczęłam trząść chłopaka tak mocno, że zaczęło skrzypić łóżko.
    Po chwili chłopak otworzył oczy i krzyknął:
-Amara!
-Cicho bądź!-krzyknęłam.-Jeszcze nas usłyszą!-powiedziałam tym razem szeptem.
-Co ty tu robisz?-zapytał.
-Uciekłam z zamku.
-Co? Zwariowałaś?-znów podniósł głos, a ja go pacnęłam w czoło.-Co powie na to twój ojciec jak się?
-Nie obchodzi mnie co myśli o mnie mój ojciec. Mam to gdzieś.
-Oookej....
-Ogarnij się, widzimy się na dole w salonie.

***
 
Czekałam na niego w salonie. Eliot właśnie schodził po schodach. Schodził tak, że się potknął i o mało nie zjechał z nich. Zaśmiałam się cicho i podeszłam do niego.
-Co ty wyprawiasz?
-Yyy..,,,,próbuję zejść?
Zeszliśmy na dół i usiedliśmy na sofie. Chłopak zapytał:
-Jak tu się znalazłaś?
-To dość długa historia.
-Opowiedz mi.-zachęcił, a jego prawa dłoń powędrowała na moje lewe kolano. Zauważyłam to.
-Co ty robisz?-zapytałam.
-Ja?
-No chyba nie ja.
-Nic. Miałaś mi opowiedzieć jak się tu znalazłaś.
  Opowiedziałam Eliotowi wszystko od początku, gdy wracałam ze skraju do lasu. Od kłótni z ojcem po tajemniczą kobietę. Mój przyjaciel zdziwił się na temat tajemniczej osoby jaką spotkałam na łące nie opodal lasu. Widać, że był nie zaniepokojony. Ale nie chciałam mu mówić o zaginionym wujostwie.
- To bardzo dziwne.-zaczął komentować.-Jestem ciekaw co ta kobieta chciała?
- Szczerze....ja bym już nie chciała jej spotkać.
-Okej. To jakie masz plany z wujostwem.
-Zastanawiałam się nad tym bardzo długo.....
-I?
-I postanowię ich odnaleźć.
-A skąd wiesz, że to nie bujda. Każda legenda nie musi być prawdą.
-Eliot. Czy to bujda czy prawda i tak muszę ich odnaleźć. Nie interesował cię przypadkiem kiedyś przydomek mojego ojca. Nazywają go Wspaniały....
-Raczej nazywali.-poprawił mnie.-Ale masz rację coś w tym jest.
-No właśnie.
-Czyli zapowiada się ciekawa przygoda.-usłyszałam jak mruknął pod nosem Eliot.
                                                                                
                                                                              ***
 
 

                  Witam po krótkiej nawet bym powiedziała przerwie. Jak widać kolejny rozdział przybywa. Wiem, że jest nudno ale na razie się historia rozkręca.Teraz księżniczka Amara wraz z Eliotem będzie szukała zaginionego wujostwa.  A początek ich przygody rozpocznie się w kolejnym rozdziale. Do zobaczenia!
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Neva